Wardle: Skromny budżet gminy? Wystaw więcej mandatów!
Na pewnym podświadomym poziomie wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że mandaty drogowe są postrzegane przez władze samorządowe jako forma osiągania dochodu.
Macovei: Limity zadłużenia państwowego nie osłabiają inwestycji
Mimo stosowania zasad fiskalnych w ciągu ostatnich lat dług publiczny mocno wzrósł na całym świecie.
Sieroń: Polski (Nie)Ład, czyli błędna wizja rozwoju
Kontynuuje model gospodarczy oparty na konsumpcji i redystrybucji...
Adamson: Największymi przegranymi Igrzysk Olimpijskich są ich gospodarze
Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2018 w Pjongczangu rozpoczęły się 9 lutego, a rząd Korei Południowej zafundował swoim obywatelom wydatek w postaci co najmniej 9 miliardów funtów — tyle wynosi bowiem planowany koszt imprezy. Jak nieszczęsna to sytuacja dla podatników, pokazuje niedawne badanie Uniwersytetu Oksfordzkiego, według którego Igrzyska Olimpijskie przeciętnie przekraczają swój budżet o niebagatelne 156 procent.
Sobiczewski: Czy Polska jest w kryzysie energetycznym?
Upały opuściły już Polskę, kryzys energetyczny powoli przemija. Nie przemijają jednak problemy, które go spowodowały i przez które coraz poważniejsze kryzysy energetyczne będą dotykać nasz kraj w okresach najbardziej surowych mrozów oraz największych upałów. Jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, grozi nam nawet blackout. Jeżeli jednak zostaną przeprowadzone odpowiednie zmiany — wzmocnienie energetyki zawodowej poprzez zwiększenie efektywności górnictwa węglowego, wydobycia gazu oraz budowę elektrowni jądrowej, położenie nacisku na energetykę rozproszoną oraz modernizacja sieci przesyłowych i elektrowni — za kilka lat energetyka może nie być naszym problemem, ale naszym atutem.
Lewiński: Nowe wspaniałe zamówienia
Po zmianie niezależne dotąd mniejsze firmy zostaną praktycznie wyeliminowane z udziału w większych przetargach, zawężając pole konkurowania o nie niemal wyłącznie do większych przedsiębiorstw, którym łatwiej będzie się ustosunkować z władzą. To może się okazać bodźcem dla (dalszej) kartelizacji polskiego rynku zamówień publicznych. Ale utrudnienie w dostępie do kontraktów to nie wszystko
Wołangiewicz: Gospodarcza joga bonito
Dziś gniew podburzonego przez Mineirazo narodu sięga jednak zenitu. Kiedy w 2007 roku ojczyzna Pelego otrzymała prawo organizacji mundialu, nastroje były jednak dobre, podobne do tych, które towarzyszyły Polakom i Ukraińcom wybranym na organizatorów EURO 2012. Mimo że nie wszyscy skakali z radości, to co do jednego panowała względna zgoda — turniej nie stanie się ogromnym ciężarem dla społeczeństwa. Wówczas brazylijska gospodarka bowiem kwitła. PKB rósł w tempie 5 proc., a ludność również szybko się bogaciła. Dziś nie jest już tak dobrze.
Flister: Wszyscy Brazylijczycy kochają piłkę nożną - co jest ze mną nie tak?
"O ile wiem, nie ważne, kto zdobędzie puchar, przegranymi będą Brazylijczycy. I jak to wcześniej bywało w historii tego kraju, najbiedniejsi i najsłabsi zostaną najbardziej poszkodowani".
Benedyk: Strachy na lachy
Wbrew temu, co często słyszymy z ust naszych ministrów finansów, większe wydatki publiczne wcale nie mają zbawiennego wpływu na gospodarkę. W krótkim okresie mogą one sztucznie napompować statystyki PKB, jednak trwale paraliżują one inwestycyjne wysiłki przedsiębiorców.
Zweig: Kapitalizacja państwowa czy prywatna?
Widzimy więc, że główne źródła kredytów w Polsce przeniosły się do banków i instytucji publicznych, w szczególności do banków państwowych. Nastąpiła daleko idąca etatyzacja bankowości, podobnie jak nastąpiła także etatyzacja kapitalizacji narodowej. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest, że żadna poważniejsza akcja gospodarcza, której założeniem są oczywiście finanse, nie może nastąpić bez czynnej ingerencji i współudziału czynników państwowych. Powoduje to znacznie zwiększoną w stosunku do czasów przedwojennych odpowiedzialność rządu za wszystko to, co się dzieje w obrębie gospodarstwa społecznego.
Wolangiewicz: Kruchość chińskiej porcelany
Wbrew temu, co ostatnio usilnie suflują różni „ekonomiści”, przewaga konkurencyjna nie może być w nieskończoność generowana przez wsparcie państwa. Prędzej czy później rzesze pojedynczych przedsiębiorców i setki firm przyzwyczajone do popytu z kroplówki, na skutek jej odłączenia, będą musiały upaść. Klucz do sukcesu Wielkiego Smoka tkwi więc raczej w zmianie dotychczasowego sposobu myślenia tamtejszych decydentów — sferze społeczno-politycznej, a nie stricte ekonomicznej. Całkowitym otwarciu na wolną wymianę, stanięciu w szranki na międzynarodowych rynkach oraz daniu możliwości obywatelom swobodnego konkurowania zarówno na rynku wewnętrznym, jak i zewnętrznym.
Kisiel: Inwestycje państwowe i ich finansowanie w gospodarce rynkowej
Państwo, jako dłużnik z (jeszcze) dobrą reputacją i ratingiem, może nabyć środki na rynku kapitałowym z korzystniejszym oprocentowaniem, a dla banków taka inwestycja będzie bezpieczniejsza, choć mniej rentowna. W ten sposób państwo wypycha z rynku kapitałowego przedsiębiorców marginalnych, czyli takich, którzy wg banków dają najmniej korzystną perspektywę rentowności. Znowu, jak widzimy, cierpią na całym przedsięwzięciu mali i drobni przedsiębiorcy.
Sieroń: Budujemy mosty dla pana starosty
Po dłuższej przerwie na mises.pl wracają komentarze ekonomiczne. Pierwszy tekst w tym roku poświęcony jest analizie skutków inwestycji publicznych w sektor drogowy. Autor stawia tezę, że to właśnie one w dużej mierze odpowiadają m.in za falę bankructw polskich przedsiębiorstw w ubiegłym roku. Zachęcamy do lektury lub posłuchania komentarza w wersji audio!
Bitner: Kogo kusi tani pieniądz?
Banki i przedsiębiorstwa, zwłaszcza na Zachodzie, wstrzymują się z inwestycjami. Nie czynią tego jednak bez powodu — w niestabilnej sytuacji trudno jest znaleźć sektorowi prywatnemu dobre projekty inwestycyjne, dlatego też taką popularnością cieszą się różnego rodzaju bezpieczne przystanie. Niesamowite jest jednak to, że ci sami ludzie, którzy dostrzegają ten stan, uważają jednocześnie, iż tak łatwo jest odkryć znakomite projekty inwestycyjne władzom publicznym.
Chrupczalski: Exposé i duch Keynesa
Nie może być żadnych wątpliwości, że to właśnie oszczędności, wynikające z powstrzymania się od konsumpcji, napędzają za pośrednictwem rynków finansowych inwestycje, a te dzięki „pracy w gospodarce” powodują wzrost dobrobytu. Dlaczego więc politycy, niczym doktor Frankenstein, próbują wskrzeszać od dawna martwe ekonomiczne fantasmagorie? Keynesowskie zabobony służą politycznym interesom i otrzymują milczące społeczne przyzwolenie.
Higgs: To nie kwestia konsumpcji!
Komentatorzy i eksperci, z których część niezbyt zna się na rzeczy, powtarzają do znudzenia, że kryzys trwa nadal z powodu konsumentów, którzy nie chcą wydawać swoich pieniędzy. Wszyscy keynesiści wydają się wierzyć, że gdy konsumenci są w finansowym dołku, jedynie rządowe wydatki stymulujące mogą poprawić kondycję załamującej się gospodarki. Moi drodzy, spójrzcie na dane!
Terrell: Czy program lotów promów kosmicznych się opłacał?
Pamiętne, wyreżyserowane pokazy, które NASA tworzyła na przestrzeni lat, odwróciły uwagę od prawdziwych kosztów rządowego przedsięwzięcia. Jesteśmy przekonywani do tego, by postrzegać program kosmiczny rządu federalnego jako oczywisty symbol amerykańskiej wielkości. Jednak w rzeczywistości hamował on jedynie amerykańską gospodarkę.
MacKenzie: Mit funkcjonalnych finansów: Mises kontra Lerner
Często przypisuje się Keynesowi promowanie wydatków państwowych i deficytów w celu walki z bezrobociem. To jednak Abba Lerner rozwinął tę część keynesowskiego programu. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że Ludwig von Mises wysuwał poważne argumenty przeciw propozycjom tego typu ponad dziesięć lat wcześniej, niż najważniejsza książka Keynesa została opublikowana.
Bitner: Prorok codzienny
Z okazji zbliżających się wyborów zamierzam poświęcić kilka „komentarzy” analizie programów gospodarczych kandydatów. Doskonale zdaje sobie sprawę, że pozycja konstytucyjna prezydenta daje mu minimalny wpływ na sprawy gospodarcze. Są jednak to wybory przyciągające uwagę opinii publicznej, a przedstawiane idee są szeroko dyskutowane w mediach. Niektóre występujące tam postulaty są dość popularne w społeczeństwie, więc warto (chciałoby się powiedzieć raz na zawsze) je obalić.