Tekst stanowi fragment książki Jak osiągnąć nieprzebrane bogactwo i finansową niezależność. W weekend – lub trochę dłużej! (s 46-51) Arkadiusza Sieronia, którą można nabyć w sklepie Instytutu Misesa.
Cóż, chodzi o niezależność od innych osób, głównie szefa. Czyli chodzi o niezależność od dochodów otrzymywanych na rynku pracy (oraz od ewentualnych wpływów od innych osób, np. od ukochanej babci). Zatem celem finansowej niezależności jest uniezależnienie swojej sytuacji finansowej od dochodów generowanych z pracy najemnej czy innej tzw. aktywnej działalności. Ilustruje to poniższy rysunek: przed osiągnięciem finansowej niezależności zamieniamy nasz czas na wynagrodzenie, czyli pracujemy dla pieniędzy, natomiast po jej osiągnięciu, utrzymuje nas nasz majątek, czyli to pieniądze pracują dla nas. W skrócie: nie robimy, a mamy! Piękna sprawa nie musieć pracować, prawda?
Aby była jasność: celem nie jest niepracowanie, celem jest brak przymusu pracy. To jest istotna różnica, bo wiele osób, które osiągnęły finansową niezależność, dalej pracuje. Ale ponieważ nie muszą, nie podejmują pracy, która im nie odpowiada. Albo pracują w mniejszym wymiarze czasu. Albo nieodpłatnie, w trzecim sektorze. Więc spokojnie, w finansowej niezależności nie chodzi o obijanie się i zbijanie bąków. Nie musicie obawiać się o moralny wymiar braku pracy czy o wpływ nudy i braku produktywnego zajęcia na wasze morale i charaktery, bo nie ma przymusu niepracowania. Jest brak przymusu pracowania, a to są dwie różne rzeczy. Wbrew pozorom to jest poważna kwestia, której tutaj nie bagatelizuję: według mnie nuda jest poważnym problemem współczesnych społeczeństw, i nie bez przyczyny część osób, które przechodzą na emeryturę, nagle nie wie, co ze sobą zrobić, i przeżywa poważne problemy mentalne[1].
Light my FIRE
Powiecie, że (szybkie) osiągnięcie finansowej niezależności jest niemożliwe? Cóż, nie jest to łatwe – ale jest to wykonalne. Przedstawiam wam... Mr. Money Mustache, znanego w realnym świecie jako Peter Adeney[2]. To człowiek, który odszedł z pracy na emeryturę w wieku... 30 lat, po przepracowaniu 10 lat. Jest on jedną z bardziej znanych postaci FIRE. Nie, nie jest to nazwa stowarzyszenia piromanów, lecz akronim od Financial Independence, Retire Early, czyli ruchu na rzecz finansowej niezależności i wcześniejszego przejścia na emeryturę (tak, znam angielski!).
Wspominam o tym ruchu z trzech powodów. Po pierwsze, ich cel finansowej niezależności oraz wcześniejszej emerytury, czyli niepracowania do okresu, gdy zapomina się imion swoich wnuków, jest bardzo bliski mojemu sercu. Na tyle, że napisałem książkę mającą zachęcić i ułatwić wejście na tę ścieżkę. Po drugie, ci goście mają mnóstwo ciekawych przemyśleń w temacie finansów osobistych, warto więc ich śledzić. Po trzecie, są oni żywym dowodem na to, że osiągnięcie finansowej niezależności w relatywnie krótkim czasie jest możliwe. Nic tak nie inspiruje do oszczędzania i inwestowania jak trzydziestolatkowie, którzy przeszli na emeryturę. Zazdrość potrafi być bardzo motywująca!
Jak tego dokonali? Ustalając wysoką stopę oszczędności! Ruch FIRE rekomenduje generalnie stopę oszczędności powyżej 50 procent, w przypadku Adeneya była to stopa na poziomie 75 procent. Czyli da się!
Oczywiście nie jest to proste. Zresztą nikt nie mówił, że będzie łatwo. Są tutaj dwa haczyki. Pierwszy problem jest taki, że aby żyć za jedną czwartą czy nawet jedną drugą swoich dochodów, muszą być one relatywnie wysokie. Nie muszą być astronomiczne, ale jasne jest, że praktycznie niemożliwe jest osiągnięcie bardzo wysokiej stopy oszczędności przy względnie niskich dochodach (chyba że ktoś mieszka i stołuje się u rodziców itp.). Załóżmy, że ktoś zarabia płacę minimalną w wysokości 2800 zł netto (dla wygody zaokrągliłem w górę). Można próbować wielu wygibasów i akrobacji, ale nie wyobrażam sobie przeżycia za 1400 zł miesięcznie. Czy to przekreśla ruch FIRE? W żadnym wypadku. Przy niższych dochodach będziemy mieć po prostu niższą stopę oszczędności, którą będziemy systematycznie zwiększać wraz ze wzrostem dochodów (przeznaczając dodatkowe strumienie pieniędzy na oszczędności).
Drugi główny argument krytyczny przeciwko FIRE oraz jego rekomendacji wysokiej stopy oszczędności jest taki, że istotnie możemy dzięki niej przejść wcześniej na emeryturę, ale tylko dlatego, że będziemy niewiele wydawać nie tylko podczas okresu oszczędzania, ale także na emeryturze. Innymi słowy, model działa przy założeniu, że wysoką stopę oszczędności będziemy utrzymywać cały czas. Dla niektórych to zbyt duże ograniczenie czy wyrzeczenie. Cóż, jest to prawda. Ale nie ma nic za darmo. Nie da się przejść szybko na emeryturę i dużo na niej wydawać. Oczywiście można zapewnić sobie wyższy standard życia (większe wydatki) na emeryturze, ale będzie to wymagało od nas dłuższego czasu pracy i uzbierania większego kapitału, który będzie w stanie podtrzymać wyższy poziom wydatków w okresie niepracowania.
Być może problemem jest też słownictwo i pisanie o wczesnym przejściu na emeryturę. Bo to sugeruje, że się nic wtedy nie robi. A bardziej chodzi o brak przymusu pracy. Ale można przecież pracować, np. na część etatu albo jako wolny strzelec, i dorabiać sobie do dochodu pasywnego. W takim scenariuszu nasz kapitał finansuje nasze podstawowe potrzeby, zaś wszelki dodatkowy dochód, jaki wygenerujemy (ale na swoich warunkach), umożliwi nam poprawienie standardu życia i np. wyjazd na wakacje.
Czy finansowa niezależność oznacza przejście na emeryturę?
W obu przypadkach chodzi o możliwość zrezygnowania z pracy dzięki otrzymywaniu dochodu z innych źródeł: w przypadku emerytury od społeczeństwa za pośrednictwem rządu i ZUS-u po osiągnięciu określonego wieku lub za przepracowanie określonej liczby lat lub od prywatnej instytucji finansowej zgodnie z kontraktem lub osiąganymi stopami zwrotu, natomiast w przypadku finansowej niezależności jest to w całości dochód z posiadanych przez siebie aktywów.
Jednak nie są to tożsame pojęcia. O ile przeciętny emeryt jest finansowo niezależny (w tym sensie, że otrzymuje emeryturę i dzięki temu nie musi chodzić do pracy), o tyle finansowa niezależność nie musi oznaczać przejścia na emeryturę – w sensie rezygnacji z pracy. Bo jak zaznaczyłem w poprzednim rozdziale, osoby finansowo niezależne mogą dalej pracować (hm... w sumie tak jak emeryci, jednak większość emerytów nie pracuje: na koniec 2021 roku. zaledwie 13 procent osób otrzymujących emeryturę pracowało[3]). Inną kwestią jest to, czy wysokość emerytur zapewnia rzeczywiście finansową niezależność albo przy jakim standardzie życia ją zapewnia...
Można też osiągnąć finansową niezależność dużo wcześniej niż przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Oczywiście, można to po prostu potraktować jako przejście na wcześniejszą emeryturę, ale właśnie problem z „emeryturą” jest taki, że kojarzy się ona z końcem kariery i relatywnie podeszłym wiekiem (dawniej emeryturę nazywano także „rentą starczą”). Tymczasem finansowa niezależność nie musi oznaczać końca życia zawodowego. Generalnie zatem chodzi o to samo, czyli o brak przymusu pracy, ale finansowa niezależność nie wiąże się ze starością.
Albo inaczej: finansowa niezależność jest szerszym pojęciem, które obejmuje nie tylko niezależność na stare lata, ale także tu i teraz. Nie chodzi jedynie o zabezpieczenie bytu na starość i możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę, ale też o poduszkę bezpieczeństwa, realizację marzeń, pomaganie innym, rozwijanie pasji, podróże, mini-emerytury (piszę szerzej o nich w rozdziale Modele finansowej niezależności), budowę domu itp. A także o możliwość wykonywania takiej pracy, której naprawdę pragniemy.
Emerytura kojarzy się z byczeniem na plaży (w wersji optymistycznej), z oglądaniem seriali w telewizji (w wersji neutralnej) albo nawet ze szpitalem czy domem starości (w wersji pesymistycznej). Tymczasem finansowa niezależność umożliwia nam wyjście z systemu – nie po to, aby odpoczywać po latach ciężkiej pracy, ale po to, aby robić naprawdę ważne rzeczy! Może to być napisanie książki, założenie fundacji poświęconej ochronie bobaków czy otworzenie własnej kawiarni.
Finansowa niezależność nie jest zatem wcale wolnością od pracy, jest wolnością do pracy, którą się naprawdę chce wykonywać. Finansowa niezależność jest dzięki temu bardziej inspirująca do oszczędzania niż emerytura, dlatego będę starał się – na ile się uda – w tej książce używać właśnie tego terminu. Ma to jeszcze tę zaletę, że można dążyć do różnych form finansowej niezależności.
Finanse osobiste
Czy finansowa niezależność wymaga minimalizmu?
Dla wielu osób oszczędzanie łączy się z wyrzeczeniem i samoumartwianiem. Tak samo finansowa niezależność kojarzy się niektórym z minimalizmem (bądź nawet ascezą). Jest to częściowo uzasadnione. Ostatecznie przejście na emeryturę po raptem kilkunastu latach wymaga bardzo wysokiej stopy oszczędności, która będzie na ogół łączyła się z minimalistycznym stylem życia, ograniczeniem wielu swoich potrzeb i np. – w kontekście amerykańskim – przeprowadzką na prowincję czy nawet zamieszkaniem w kamperze.
Jednak w rzeczywistości tylko jeden z wielu modeli finansowej niezależności – tzw. Lean FIRE – będzie zdecydowanie minimalistyczny. Pozostałe warianty (zob. rozdział Modele finansowej niezależności) zakładają wyższy poziom wydatków, wykraczający poza styl minimalistyczny. Nie trzeba mieszkać w aucie, chyba że ktoś lubi. ☺
Nie da się jednak ukryć, że podejście minimalistyczne pomaga w osiągnięciu finansowej niezależności. Im mniej mamy potrzeb, tym niższe ponosimy wydatki i tym łatwiej jest nam zgromadzić kapitał na naszą emeryturę. I zarówno w podejściu minimalistycznym, jak i w FIRE nie chodzi o to, by w ogóle nie wydawać i nie konsumować, ani o to, by nic nie mieć. Chodzi o to, aby ustalić swoje priorytety i wydawać pieniądze tylko na to, co jest naprawdę potrzebne i co dodaje wartości życiu. Dzięki ograniczeniu zbędnej konsumpcji mamy więcej zarówno czasu i uwagi, jak i pieniędzy w przyszłości – na rzeczy naprawdę ważne.
Celem finansowej niezależności nie jest wyrzeczenie się świata doczesnego i pieniędzy, lecz odłożenie na tyle dużej sumy pieniędzy (poprzez ograniczenie de facto zbędnych wydatków), aby nie musieć pracować i móc się skupić na sprawach najistotniejszych. Przy czym nie musi to być nauka lewitacji czy osiągnięcie doskonałości duchowej w Tybecie, może to być jak najbardziej dostatnia egzystencja czy nawet „ekstrawaganckie” życie pełne podróży do egzotycznych miejsc – żeby sobie jednak na to pozwolić, musimy jednak wcześniej oszczędzać, czyli wprowadzić pewien minimalizm do naszego życia.
Zachęcamy do odwiedzenia naszego sklepu i zakupu książki: Jak osiągnąć nieprzebrane bogactwo i finansową niezależność. W weekend – lub trochę dłużej!
Źródło ilustracji: sklep.mises.pl