Powrót
Pieniądz

Sieroń: Chcecie być bogaci czy finansowo niezależni?

0
Arkadiusz Sieroń
Przeczytanie zajmie 8 min
Sieroń_Chcecie być bogaci czy finansowo niezależni.docx
Pobierz w wersji
PDF EPUB MOBI

Autor: Arkadiusz Sieroń

Tekst stanowi fragment książki Jak osiągnąć nieprzebrane bogactwo i finansową niezależność. W weekend – lub trochę dłużej! (s. 75-79) Arkadiusza Sieronia, którą można nabyć w sklepie Instytutu Misesa.

Choć „bogactwo” i „finansowa niezależność” są często używane zamiennie, nie są tym samym. Za osobę bogatą uważa się na ogół kogoś zamożnego, majętnego, posiadającego duży majątek, dużo pieniędzy. Świetnie mieć mnóstwo pieniędzy i móc zjeżdżać po nich na nartach, ale nie o to do końca chodzi w finansowej niezależności. To znaczy, owszem, chodzi o to, aby mieć odpowiednio duży majątek, ale majątek określonego rodzaju. Zależy nam na takich aktywach, które generują dochody. Można mieć wszak znaczny majątek, ale niekoniecznie być finansowo niezależnym, a nawet popaść z jego tytułu w kłopoty finansowe. Załóżmy, że jakiś bogacz kupił sobie jacht. Jeśli go nie wynajmuje innym, to jacht nie generuje mu żadnych dochodów. Przeciwnie: generuje same koszty, bo musi chociażby opłacać miejsce w porcie, do tego ubezpieczenie itd. Posiadanie takiego składnika aktywów systematycznie pogarsza sytuację finansową jego właściciela. 

Zauważcie też, że jeśli na zakup jachtu została wzięta pożyczka, to majątek netto się nie zwiększył, bo o ile wzrosły aktywa, to przecież o tyle samo wzrosły zobowiązania (pożyczka na zakup jachtu). To, że niektórzy jeżdżą wypasionymi, sportowymi furami, nie oznacza jeszcze, że są bogaci. Mogą mieć po prostu małe... ego. ☺

Można zatem mieć majątek, ale nie mieć odpowiednio wysokich z nich dochodów. W takiej sytuacji trzeba będzie wyprzedawać składniki tego majątku (pomijając ziemię i nieruchomości, często po niższych cenach od ceny zakupu, zwłaszcza jeśli musimy sprzedać coś szybko) albo zaciągać pożyczki pod ich zastaw (które jednak może być trudno spłacić, jeśli nie osiąga się odpowiednich dochodów). 

Zmierzam do tego, że duży majątek nie zawsze odzwierciedla korzystną sytuację finansową. Majątek pokazuje sytuację w danym momencie, jednak długoterminowo dla zdrowia finansów osobistych potrzebujemy ciągłego strumienia dochodów. Jak wyjaśniam później w książce, można zarabiać dużo, ale zmierzać ku bankructwu, jeśli wydatki są wyższe od nawet wysokich dochodów. Czy wtedy jesteśmy bogaci? W pewnym sensie tak, bo mamy duże dochody, które finansują nam wystawny tryb życia pociągający za sobą olbrzymie wydatki. Jesteśmy zatem bogaci – ale na chwilę. Jesteśmy bogaci w tym sensie, że cieszymy się wysokim standardem życia. Ale nie jesteśmy finansowo niezależni. Bo jesteśmy uzależnieni od naszej pracy i dochodów z niej generowanych. Gdy wyschną albo istotnie się zmniejszą, to będziemy w poważnych tarapatach! 

Poza tym, jesteśmy bogaci pod względem dochodów i cieszymy się wysokim standardem życia, ale nie jesteśmy bogaci pod względem czasu. Musimy ciągle pracować, aby podtrzymać nasz styl życia. Gdy nie mamy żadnych oszczędności, to generalnie zawsze jesteśmy – nieważne, jak wysokie mamy dochody – jedną (niewypłaconą) pensję od katastrofy. Gdy dostajemy podwyżkę, to może i wydajemy więcej i mamy coraz więcej i coraz droższych rzeczy, ale ciągle nie cieszymy się finansową niezależnością. Sporo pozornie zamożnych ludzi funkcjonuje w takim trybie – od spłaty karty do spłaty karty. Pamiętajcie zatem, że można być finansowo zależnym przy każdym standardzie życia! 

Dobrze tę kwestię obrazuje to, ile czasu musimy pracować, aby cieszyć się niepracowaniem. Gdy wydajemy wszystko, co zarabiamy, to będziemy musieli ciągle pracować. Nie mamy bowiem funduszy na podtrzymanie naszych wydatków podczas niepracowania. Czy ktoś, kto nie może sobie pozwolić na niepracowanie (poza ustawowym urlopem i zwolnieniami lekarskimi), jest rzeczywiście bogaty? Pod względem dochodu – być może, ale nie pod względem wolności finansowej. Będę rozwijać tę kwestię przy omawianiu stopy oszczędności. 

Oczywiście bogactwo w rozumieniu wysokich dochodów (zarobków) jest świetną rzeczą (ba!). Umożliwia ono sfinansowanie wielu wydatków. Co się bardzo przydaje, o czym może się przekonać każdy, komu zdarzyło się odwiedzić prywatnie lekarza. Piętnaście minut i pyk, dwie stówki poszły. Kurtyzany to chociaż za takie pieniądze obsługują klientów przez kilkadziesiąt minut (jestem ekonomistą, więc muszę wiedzieć, ile różne dobra i usługi kosztują). Nie namawiam więc nikogo do obniżania dochodów. Ale namawiam do cięcia wydatków albo do zmiany ich struktury – w taki sposób, aby część swoich wysokich zarobków wydawać na przyszłego siebie, czyli oszczędzać. 

Na koniec poruszmy jeszcze kwestię realizacji marzeń. Jeśli ktoś marzy wyłącznie o drogich samochodach, luksusowych rezydencjach i perfumach o zapachu złota, to bogactwo pod względem wysokich dochodów wystarcza. Im więcej zarabiamy, tym łatwiej nabywać różne dobra i usługi. Jeśli jednak komuś zależy na twórczej aktywności, na podróżach, na założeniu firmy, na utworzeniu fundacji, na rozwoju osobistym, na opiece nad dziećmi lub rodzicami, na studiowaniu i zdobywaniu nowych umiejętności, na wyjeździe medytacyjnym do Indii itp., to same dochody nie wystarczą, bo potrzebny jest jeszcze czas. Gdy jednak dużo wydajemy, a nie mamy oszczędności, to musimy dużo zarabiać, czyli pracować. 

Oszczędności w pewnym sensie kupują nam czas (rozwinę to szerzej w następnej części). Powiada się, że „czas to pieniądz”. I jest to prawdą. Ale prawdą jest też to, że – przynajmniej od pewnego etapu w życiu – czas jest cenniejszy od pieniędzy. Dlatego ja pragnę być finansowo niezależny, a nie bogaty! No dobra, tak naprawdę to chcę być bogaty (mieć wysokie dochody i znaczny majątek), ale jednocześnie finansowo niezależny. Albo – jeszcze inaczej rzecz ujmując – chcę być bogaty, ale pod względem możliwości oszczędzania dużych kwot oraz ilości czasu wolnego! 

Chcecie wydawać czy mieć pieniądze? 

Ostatnio spytałem studentów prowadzonego przeze mnie przedmiotu finanse osobiste, dlaczego chcieliby być bogaci. Jedna z odpowiedzi brzmiała: „aby móc kupować rzeczy”. Ma to oczywiście pewien sens: (niektóre) rzeczy, zwłaszcza te jadalne, są super. Jednak ten student tak naprawdę nie chciał być zamożny, on chciał mieć jedynie dużo fajnych przedmiotów. 

Nie tylko zresztą on. Większość ludzi mówiących, że chcą zostać milionerami, tak naprawdę ma na myśli to, że chcieliby wydawać miliony na różne dobra. Jednak gdy wydadzą pieniądze, to nie będą ich już mieli. Skończą wtedy z dużą ilością rzeczy, ale bez pieniędzy[1]. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, i tak samo nie można wydać jednodolarówki i jej mieć. 

Niezależności finansowej nie zapewnią wydane pieniądze. Zapewnią ją pieniądze niewydane i zainwestowane. Z jakichś jednak przyczyn większość ludzi utożsamia bogactwo z wydawaniem pieniędzy, najczęściej na dobra luksusowe takie jak wielkie rezydencje, sportowe samochody, drogie garnitury itp. Ale to są jedynie pewne wyróżniki bogactwa, zresztą nie najlepsze, bo świadczą jedynie o tym, że osoba, które kupiła te dobra, miała w pewnym momencie życia znaczną sumą pieniędzy. Ale nie wiemy nic więcej o jej sytuacji finansowej – poza tym, że jej konto bankowe pomniejszyło się o kwotę wydaną na te dobra. 

Do tego niektórzy kupują takie dobra, mimo że ich na nie stać. Zadłużają się. Przez jakiś czas zabawa trwa, a potem bank zabiera zabaweczki. Wydawanie pieniędzy to nic trudnego, nawet bokserzy i piosenkarki pop to potrafią (pozdrawiam Rihannę). Znacznie większym wyzwaniem jest zbudowanie i utrzymanie majątku. 

Prawdziwa zamożność to coś innego. Prawdziwa zamożność jest cicha, niemalże niewidoczna, gdyż – jak ujął to Morgan Housel w książce Psychologia pienidzy – „zamożność to aktywa finansowe, które nie zostały jeszcze przekształcone w coś, co można zobaczyć”. Luksusowe samochody rzucają się w oczy (dlatego ludzie je kupują), podczas gdy oszczędności na kontach emerytalnych i rachunkach maklerskich pozostają niewidoczne. Prawdziwa zamożność to niekupione zegarki i diamenty, to niewydane dochody przekształcone w aktywa finansowe, które pozwolą wam potencjalnie kupić jeszcze więcej rzeczy w przyszłości. W tym tkwi największa wartość prawdziwej zamożności: w możliwościach, które oferuje. Tylko niewydane środki oferują swobodę i elastyczność, o którą chodzi w finansowej niezależności. Paradoks polega na tym, że o ile bogaci ludzie mogą sobie pozwolić na pewne wydatki, o tyle aby zbudować majątek i zostać zamożną osobą, trzeba nie wydawać. 

darowizna.jpg

Czy można w ogóle osiągnąć prawdziwą finansową niezależność? 

Nie można, i cała ta książka jest bez sensu, sorry! Ostatecznie bowiem nasze dochody zawsze będą od czegoś zależeć – albo od naszej aktywności na rynku pracy, albo od koniunktury gospodarczej, albo od sytuacji na rynku nieruchomości, albo od stanu giełdy. Można się na to zżymać i kwestionować 4-procentową stopę wypłaty jako potencjalnie zbyt ryzykowną i że w ogóle to nie ma sensu, bo uzależniamy wtedy stan naszego portfela od rynków finansowych – że to też nie jest prawdziwa niezależność. 

Prawdziwa niezależność jest niemożliwa. I nigdy nie była ona celem ruchu FIRE. Chodzi w nim o uniezależnienie dochodów od rynku pracy. Ma ono jednak swoją pewną cenę. Pytanie brzmi: Czy jesteście gotowi ją zapłacić? I jaką zależność jesteście w stanie zaakceptować? Albo czy jesteście w stanie zamienić zależność od rynku pracy na zależność od rynków finansowych. Ryzyko zawsze istnieje. I może zdarzyć się taka sytuacja, że koniunktura giełdowa będzie gorsza, niż zakładaliście, a wy będziecie żyć dłużej i wasze wypłaty z portfela okażą się zbyt duże. Będziecie musieli wtedy wygenerować dodatkowe dochody. Jednak historia pokazuje, że ludzie, którzy są w stanie ponieść takie ryzyko i zakładają firmy albo inwestują na rynkach finansowych, generalnie osiągają lepszą sytuację finansową niż wielu pracowników najemnych. 

Rozsądna tutaj wydaje się dywersyfikacja, czyli posiadanie różnego rodzaju aktywów, nie tylko akcje, ale też np. nieruchomości. Albo posiadanie własnej firmy i akcji innych przedsiębiorstw. Albo posiadanie obligacji i akcji generujących dywidendy, dzięki którym potrzebna stopa wypłaty mogłaby być niższa. Albo posiadanie aktywów i jednoczesne generowanie pewnego dochodu na szeroko rozumianym rynku pracy.

Źródło ilustracji: Pixabay

Bibliografia i przypisy
Kategorie
Finanse osobiste Pieniądz Teksty Teoria finansów


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj Instytut, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Juszczak_Recenzja_Sieron

Recenzje

Juszczak: Recenzja książki Arkadiusza Sieronia „Jak osiągnąć nieprzebrane bogactwo i finansową niezależność..."

Cel jaki Autor proponuje Czytelnikowi też nie jest wygórowany, a jest w zasięgu większości społeczeństwa.

Sieroń_Co-z-tą-Radą-Polityki-Pieniężnej.jpg

Polityka pieniężna

Sieroń: RPP drażni inflacyjnego tygrysa

Dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej byłoby wskazane.

523-mockup-transparent

Finanse osobiste

Sieroń: Czym jest finansowa niezależność? 

Powiecie, że (szybkie) osiągnięcie finansowej niezależności jest niemożliwe? Cóż, nie jest to łatwe – ale jest to wykonalne.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.