Powrót
Filozofia polityki

Raico: Wilhelm von Humboldt

0
Ralph Raico
Przeczytanie zajmie 14 min
Raico_Wilhelm-von-Humboldt.jpg
Pobierz w wersji
PDF

Autor: Ralph Raico
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Tomasz Kłosiński
Wersja PDF

Artykuł ukazał się pierwotnie w New Individualist Review w 1961 r.

Gdy Oswald Spengler w jednej ze swoich pomniejszych książek pogardliwie scharakteryzował niemiecki klasyczny liberalizm jako „odrobinę ducha Anglii na niemieckiej ziemi”, wykazał się jedynie umyślną ślepotą militarystyczno-etatystycznej szkoły niemieckich historyków, którzy odmawiali uznania za prawdziwego rodaka każdego myśliciela, który nie należał do „intelektualnej straży przybocznej domu Hohenzollernów”. Spengler najwyraźniej zapomniał, że Niemcy miały swoje Oświecenie, a ideały wolności, które zostały poczęte i propagowane w Anglii, Szkocji i Francji pod koniec XVIII wieku, znalazły echo i poparcie w twórczości takich pisarzy jak Kant, Schiller, a nawet młody Fichte. Chociaż do 1899 roku William Graham Sumner mógł napisać, że „w Niemczech nie ma dziś prawie żadnej instytucji poza armią”, to jednak prawdą jest, że istniała rodzima niemiecka tradycja wybitnej libertariańskiej myśli, która w ciągu XIX wieku przynajmniej w pewnym stopniu została przełożona na działanie. Spośród myślicieli, którzy przyczynili się do tej tradycji, Wilhelm von Humboldt był niewątpliwie jednym z największych.

Urodzony w 1767 roku Humboldt pochodził z junkierskiego rodu, który od pokoleń wiernie służył władcom Prus — co później było zaskoczeniem dla niektórych z tych, którzy słyszeli młodego Humboldta żarliwie broniącego wolności osobistej. Kształcił się we Frankfurcie nad Odrą, a później w Getyndze, jednym z ówczesnych ośrodków liberalnych idei w Niemczech.

Latem 1789 roku Humboldt odbył podróż do Paryża w towarzystwie swojego byłego nauczyciela, Campe'a, który był wielbicielem Philosophes i chciał na własne oczy zobaczyć „obrzędy pogrzebowe francuskiego despotyzmu”. Jego uczeń nie podzielał jednak entuzjazmu dla rewolucji, a w wyniku tego, czego Humboldt był świadkiem w Paryżu oraz rozmów z Friedrichem von Gentzem (wówczas zwolennikiem rewolucji francuskiej), opublikował krótki artykuł pt. „Ideen über Staatsverfassung, durch die neue französische Constitution veranlasst”[1] (Idee o konstytucji państwowej, z okazji nowej konstytucji francuskiej).

Ten niewielki esej, pierwotnie zamierzony jako list do przyjaciela, jest godny uwagi z wielu powodów. Po pierwsze, wydaje się, że Humboldt doszedł do niektórych z głównych wniosków Burke'a, nie znając w tym czasie jego twórczości. Stwierdza na przykład, że „rozum jest w stanie nadać formę materiałowi już istniejącemu, ale nie ma mocy tworzenia nowego materiału [...] Konstytucje nie mogą być zaszczepione na ludziach jak gałązki na drzewach”. Aby nowy porządek polityczny odniósł sukces, konieczne jest, aby „czas i natura” przygotowały grunt. Skoro tak nie było we Francji, analogia historyczna zmusza nas więc do odpowiedzi przeczącej na pytanie, czy ta nowa konstytucja odniesie sukces.

Ponadto esej ten jest interesujący, ponieważ antycypuje ideę, która leżała u podstaw najważniejszej pracy Humboldta dotyczącej teorii politycznej i która zawsze była bliska jego filozofii, gdy rozważał naturę człowieka — przekonanie, że „wszystko, co ma rozkwitnąć w człowieku, musi wypływać z jego wnętrza, a nie być mu dane z zewnątrz”.

Niemniej jednak Humboldt nie wykazuje w tym eseju wrogości wobec Francuzów, która była charakterystyczna dla Burke'a. Zdaje sobie on sprawę, że skoro Francuzi oddali się nieprzemyślanym planom przebudowy społeczeństwa według z góry założonego planu, to była to reakcja, której można było się spodziewać, zważywszy na prowokacje Ancien Régime’u. „Ludzkość cierpiąc z powodu jednej skrajności; ze zrozumiałych względów szukała swego zbawienia w drugiej”.

Po powrocie do Berlina, Humboldt otrzymał drobną posadę w sądzie. Jednak względna wolność myśli, którą cieszył się w Prusach pod rządami Fryderyka II Wielkiego, została w tym czasie zastąpiona przez prześladowania prasy i nietolerancję religijną, a Humboldt nie uznał atmosfery życia publicznego za przyjazną. Do tego dochodziła jego niechęć do wtrącania się w życie innych (poczucie niemal groteskowo nie na miejscu u „urzędnika państwowego”). Najważniejsza jednak była jego nowa koncepcja prawowitych funkcji władzy, którą zaczynał opracowywać — koncepcja, która praktycznie zmusiła go do spojrzenia na państwa jego czasów jako na źródło niesprawiedliwości. Wiosną 1791 roku Humboldt zrezygnował ze swojego stanowiska.

Genezę jego głównej pracy z zakresu teorii politycznej, a zarazem jednego z najbardziej interesujących dzieł myśli indywidualistycznej, można odnaleźć również w rozmowach z przyjacielem — Karlem von Dalbergiem, który był zwolennikiem „oświeconego” paternalizmu państwowego, dominującego wówczas w Niemczech. Naciskał on na Humboldta, aby przedstawił swoje poglądy na ten temat na piśmie, na co Humboldt odpowiedział w 1792 roku, pisząc swoje klasyczne dzieło Ideen zu einem Versuch, die Grenzen der Wirksamkeft des Staats zu bestimmen[2] (Idee próbujące określić granice skuteczności państwa).

Ta mała książka miała później wywrzeć duży wpływ. Miała ona duże znaczenie w kształtowaniu niektórych idei Johna Stuarta Milla w tej dziedzinie, a być może nawet stała się bezpośrednią inspiracją dla jego O wolności. We Francji Laboulaye, indywidualista końca XIX w., zawdzięczał wiele temu dziełu Humboldta, a w Niemczech wywarło ono wpływ nawet na tak zasadniczo antypatyczny umysł jak von Treitschke. Ale jest to też książka, która ma wartość samoistną, bo w niej przedstawione są — w niektórych przypadkach, jak sądzę, po raz pierwszy — niektóre z głównych argumentów za wolnością.

Humboldt rozpoczyna swoje dzieło od przypomnienia, że poprzedni pisarze zajmujący się filozofią polityczną zajmowali się prawie wyłącznie badaniem podziałów władzy państwowej i tego, jaka część narodu lub które jego klasy powinny uczestniczyć w sprawowaniu tej władzy. Pisarze ci zaniedbali bardziej fundamentalne pytanie: „do jakiego celu powinien zmierzać cały aparat państwa i jakie granice powinny być wyznaczone dla jego działalności?” To na to pytanie Humboldt próbuje odpowiedzieć w swojej książce.

„Prawdziwym celem człowieka — nie tym, który wyznacza mu zmienne upodobanie, lecz wiecznie niezmienny rozum — jest najwyższe i najbardziej proporcjonalne wykształcenie jego sił w jedną całość. Ażeby to osiągnąć, pierwszym i niezbędnym warunkiem jest wolność.”[3] Humboldt rozpoczyna więc swoją argumentację od umieszczenia jej w ramach konkretnej koncepcji natury ludzkiej, ale należy zauważyć, że ważność jego argumentacji nie zależy od słuszności jego poglądu na „prawdziwy cel człowieka”. Pierwszorzędne znaczenie miały jego poglądy na temat mechanizmu postępu indywidualnego i społecznego, i tu nawet tak socjalnie usposobiony utylitarysta jak John Stuart Mill mógł znaleźć wskazówki i inspirację.

Dla pełnego rozkwitu jednostki, jak twierdzi Humboldt, oprócz wolności, konieczna jest „różnorodności sytuacji”, która, choć logicznie rzecz biorąc różni się od wolności, zawsze jej towarzyszyła. Tylko wtedy, gdy ludzie znajdują się w bardzo różnych okolicznościach, tego typu eksperymenty życiowe mogą rozszerzyć zakres wartości, z którymi rasa ludzka jest zaznajomiona, i to właśnie poprzez rozszerzenie tego zakresu można znaleźć coraz lepsze odpowiedzi na pytanie: „W jaki dokładnie sposób ludzie powinni zorganizować swoje życie?”

Wolny naród, według Humboldta, byłby narodem, w którym „ciągła konieczność stowarzyszania się z innymi pilnie przynaglałaby każdego do stopniowego zmieniania siebie” w obliczu uznania przez każdego wartości wzorców życia, które inni przyjęli. W takim społeczeństwie „żadna siła i żadna ręka nie zostałyby utracone dla poprawy i zaspokojenia ludzkiej egzystencji”. Każdy człowiek, stosując swój rozum do własnego życia i okoliczności, przyczyniłby się do wychowania innych ludzi i z kolei uczyłby się z ich doświadczenia. Taki jest pogląd Humboldta na mechanizm ludzkiego postępu.

Powinno być jednak jasne, że to stopniowe doskonalenie indywidualnej osobowości może odbywać się tylko w warunkach wolności, ponieważ „to, co nie jest wybierane przez samą jednostkę, to, w czym jest ona tylko ograniczona i kierowana, nie wciela się w jej byt. Pozostaje to dla niej obce i tak naprawdę nie osiąga tego z ludzką energią, ale sposobem mechanicznym”. Jest to jedna z głównych idei zawartych w tej książce i zasługuje na pewną dyskusję.

Jest to idea, względem której nikt się nie spiera, gdy chodzi o postęp naukowy. Nikt nie oczekuje, że godna uwagi myśl naukowa wyłoni się tam, gdzie naukowiec jest przymuszony lub ograniczony w jakimś ważnym aspekcie swojej pracy. Musi on mieć swobodę rozwijania swoich idei, zgodnie z narzuconymi przez siebie standardami swojego zawodu, według własnej oryginalności. Ale wiedza naukowa jest tylko jednym rodzajem wiedzy; są też inne rodzaje, niektóre co najmniej tak samo użyteczne społecznie. Istnieje wiedza, która polega na umiejętnościach i technikach produkcji oraz wiedza, która, jak widzieliśmy, jest osadzona w wartościach i sposobach życia: oprócz wiedzy, która jest nabywana poprzez myśl abstrakcyjną, istnieje też rodzaj wiedzy nabywany poprzez myśl praktyczną i poprzez działanie. Argument za swobodą w rozwijaniu wiedzy naukowej jest więc po prostu szczególnym przykładem argumentu za wolnością w ogóle.

Profesor Michael Polanyi opisał korzyści płynące z „indywidualizmu w uprawianiu nauki”:

Rozwój nauki może być zorganizowany [...] nie inaczej niż poprzez przyznanie pełnej niezależności wszystkim dojrzałym naukowcom. Wówczas rozdzielą się oni po wszystkich obszarach możliwych odkryć, a każdy z nich zastosuje swoje szczególne umiejętności do zadania, które wydaje mu się najbardziej opłacalne. W ten sposób możliwie najwięcej szlaków zostanie przetartych, a nauka najszybciej przeniknie w każdym kierunku w poszukiwaniu owej ukrytej wiedzy, niespodziewanej przez nikogo poza jej odkrywcą, tej nowej wiedzy, od której postęp nauki naprawdę zależy.[4]

Niewielu będzie miało wątpliwości, że postęp naukowy byłby przerażająco opóźniony, gdyby na przykład Einstein został zmuszony do uzyskania zgody rady odpowiedzialnej za „planowanie nauki”, zanim mógłby podjąć się swoich badań (lub gdyby komisja rządowa została upoważniona do powstrzymania zamierzonych prac Galileusza). Ale gdyby tacy ludzie jak Henry Ford nie mieli swobody w realizacji swoich pomysłów, postęp przemysłowy byłby nie mniej opóźniony. Możemy swobodnie uznać, że abstrakcyjna myśl naukowa Einsteina jest bardziej wzniosłą rzeczą, reprezentującą większe osiągnięcie ludzkiego umysłu. Ale to nie ma żadnego znaczenia dla tego argumentu.

Uważamy, że poszczególni naukowcy powinni być nieskrępowani w realizacji swoich celów, ponieważ ci, którzy byliby odpowiedzialni za centralne zarządzanie badaniami naukowymi, lub ci, którzy mieliby uprawnienia do ograniczania naukowców w zasadniczy sposób, nie wiedzieliby tak dobrze, jak sami naukowcy — z których każdy ma bezpośrednią wiedzę na temat istotnych czynników w jego konkretnej sytuacji — które kierunki badań są najbardziej obiecujące. Ponadto, wybrana przez samego siebie działalność lub taka działalność, która może być dowolnie kontynuowana we wszystkich jej aspektach, będzie wyzwalać energię, która nie będzie dostępna w przypadkach, gdy zadanie jest narzucane z zewnątrz, lub gdy badacz spotyka się z niezliczoną ilością frustracji w dążeniu do swojego celu — wolna działalność, innymi słowy, będzie dawała większą motywację.

Jednak oba te postulaty są równie prawdziwe dla działań wymagających wiedzy praktycznej, jak i wiedzy w działaniu, których przykładem są techniki produkcji. Socjalista, który wierzy w centralne zarządzanie działalnością gospodarczą, powinien konsekwentnie wierzyć również w centralne planowanie nauki, a ci, którzy sprzyjają powszechnej rządowej kontroli życia gospodarczego, ponieważ państwo „wie lepiej”, powinni również, jeśli byliby konsekwentni, sprzyjać powrotowi do systemu, który zakuł w kajdany przedsięwzięcia naukowe.

Po części dlatego, że przymus z konieczności ingeruje w indywidualne samodoskonalenie i propagowanie nowych idei, budując barierę między postrzeganiem sytuacji przez jednostkę a rozwiązaniem, które uważa ona za najlepsze, Humboldt chciał jak najmocniej ograniczyć działalność państwa. Innym argumentem przemawiającym za tym wnioskiem jest to, że rząd, który chce nadzorować nawet w niewielkim stopniu tak złożone zjawisko, jakim jest społeczeństwo, po prostu nie może dopasować swoich regulacji do specyfiki różnych zmiennych okoliczności. Jednak środki, które ignorują takie specyficzne uwarunkowania, prowadzą do uniformizacji i ograniczania „różnorodności sytuacji”, która stanowi bodziec do wszelkiego postępu.

A więc jakie jest niezbędne minimum działalności rządu? Humboldt uważa, że jedynym dobrem, którego społeczeństwo nie jest w stanie zapewnić samo sobie, jest bezpieczeństwo przed tymi, którzy atakują osoby i własność innych. Na pytanie, które postawił na początku swojej pracy, „jakie granice należy wyznaczać działalności państwa”, odpowiada, że „zapewnienie bezpieczeństwa zarówno przed wrogami zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi konfliktami musi stanowić cel państwa i obejmować krąg jego działalności”.

Jeśli chodzi o usługi, które, jak się powszechnie uważa, muszą wchodzić w zakres działań rządowych, jak, na przykład, działalność charytatywna, Humboldt uważa, że nie powinny być one świadczone przez instytucje polityczne, lecz mogą być bezpiecznie powierzone instytucjom społecznym. Aby cele charytatywne mogły być realizowane w sposób zadowalający, „konieczne jest jedynie nadanie wolności zrzeszania się poszczególnym częściom narodu lub samemu narodowi”. W tym, jak w całej swojej książce, Humboldt okazuje się być wnikliwym, ale i żarliwym wyznawcą skuteczności prawdziwie społecznych sił, w możliwość osiągnięcia wielkich społecznych celów bez konieczności uciekania się do nakazów państwa. Humboldt sprzymierza się w ten sposób z myślicielami, którzy odrzucili państwo na rzecz afirmacji społeczeństwa.

Część książki Humboldta ukazała się w dwóch niemieckich czasopismach w 1792 r., ale trudności z pruską cenzurą i pewien wydawałoby się wrodzony brak zaufania do własnych dzieł sprawiły, że odłożył on publikację dzieła do czasu, gdy będzie można je poprawić. Dzień ten nigdy jednak nie nadszedł, a dopiero szesnaście lat po śmierci autora ukazało się ono w całości.

Przez dziesięć lat po ukończeniu tej książki Humboldt poświęcił się podróżom i prywatnym studiom, głównie z zakresu estetyki i literatury klasycznej, językoznawstwa i antropologii porównawczej. W latach 1802-1808 był pruskim dyplomatą w Rzymie. Stanowisko, które wiązało się z minimum służbowych spraw, przyjął głównie z miłości do miasta. Prawdziwy „powrót do państwa” Humboldta nastąpił w 1809 roku, kiedy to został dyrektorem Departamentu Wyznań Religijnych i Edukacji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Na tym stanowisku kierował reorganizacją pruskiego systemu edukacji publicznej, a w szczególności zaś założył Uniwersytet Berliński.

To, że tak szczery człowiek jak Humboldt mógł działać w takiej dysharmonii z zasadami określonymi w jego jedynej książce o filozofii politycznej (między innymi z zasadą, że państwo nie powinno mieć żadnego związku z edukacją), wymaga wyjaśnienia. Przyczyny należy szukać w jego patriotyzmie, który został wzbudzony przez całkowitą klęskę poniesioną przez Prusy z rąk Napoleona. Humboldt chciał przyczynić się do odrodzenia swojego kraju, na którego rzecz działali tacy ludzie jak Stein i Hardenberg, a reforma systemu edukacji odpowiadała jego możliwościom i skłonnościom.

Po wykonaniu tego zadania Humboldt przez kilka lat służył w różnych placówkach dyplomatycznych, w tym w pruskim poselstwie na Kongresie Wiedeńskim, a po zawarciu pokoju jako członek Rady Stanu. Jednak duchem, który obecnie dominował w Berlinie, a także w całej Europie, był duch Metternicha, który zawsze potrafił dokładnie określić wrogów swojego systemu i który już w 1814 roku nazwał Humboldta „jakobinem”. Opozycja Humboldta wobec reakcyjnej polityki jego rządu zyskała mu tyle samo złej woli na dworze, ile popularności wśród ludu. Znienawidzeni i zacietrzewieni reakcjoniści na dworze posunęli się aż do otwierania jego poczty, tak jakby w rzeczywistości był on „jakobinem”. Kiedy w 1819 r. Metternich nakłonił Prusy do przyjęcia postanowień karlsbadzkich, które próbowały ustanowić sztywną cenzurę w całych Niemczech, Humboldt nazwał je „haniebnymi, nienawistnymi i prowokacyjnymi wobec wielkiego narodu” i zażądał impeachmentu Bernstorffa, pruskiego ministra, który je podpisał.

Było jasne, że taki człowiek jak Humboldt był anomalią w rządzie, który zdradziecko odmówił spełnienia obietnic z czasów wojny dotyczących konstytucji, a którego polityka wewnętrzna była w dużej mierze podyktowana przez Metternicha. W grudniu 1819 roku Humboldt został zwolniony. Odmówił emerytury oferowanej mu przez króla.

Resztę życia poświęcił na swoje studia, z których najważniejsze były badania lingwistyczne, zyskujące mu reputację pioniera w tej dziedzinie. Zmarł w 1835 roku.

Jeśli zapytamy, jaki jest główny wkład Humboldta w myśl libertariańską, znajdziemy odpowiedź w jego poglądach na temat wartości wolnej, samodzielnej działalności jednostki oraz znaczenia nieskrępowanej współpracy — często nieuświadomionej — członków społeczeństwa. Pierwsza z nich to koncepcja, która znajduje niezwykłe wsparcie i zastosowanie w szkołach psychoterapii zorientowanej na klienta i psychoterapii niedyrektywnej[5], natomiast druga została rozwinięta w ostatnich książkach takich badaczy, jak F.A. Hayek i Michael Polanyi[6].

[1] Wilhelm von Humboldt, Gesammelte Schriften, tom I, Berlin, 1903, s. 77–85.

[2] Wilhelm von Humboldt, op. cit. tom I, s. 97–254. Książka została wydana po angielsku w 1854 r. pt. The Sphere and Duties of Government (Sfera i obowiązki rządu), późniejsze wydania były publikowane pod tytułem The Limits of State Action (Granice działania państwowego).

[3] Cytat ten pochodzi z rozdziału II pt. „Betrachtung des einzelnen Menschen, und der höchsten Endzwecke des Daseins desselben” (Refleksja nad indywidualną istotą ludzką i najwyższymi ostatecznymi celami jej istnienia), którego fragmenty zostały opublikowane na naszych łamach: https://mises.pl/artykul/humboldt-cel-czlowieka (przyp. tłum.).

[4] Michael Polanyi, The Logic of Liberty, London, 1951, s. 89.

[5] O tym bardzo sugestywnym podejściu do psychoterapii, zob. Carl R. Rogers, Terapia nastawiona na klienta, Warszawa 1991.

[6] Zob. zwłaszcza, F. A. Hayek, The Counter-Revolution of Science, Glencoe 1952, oraz Konstytucja wolności, Warszawa 2006, oraz Michael Polanyi, op. cit.

Kategorie
Biografie Filozofia polityki Teksty Tłumaczenia

Czytaj również

Mrożek_O_niszczącym_społeczeństwa_rynku

Historia myśli ekonomicznej

Mrożek: O „niszczącym społeczeństwa” rynku

Dyskusje o kulturowym wpływie gospodarki rynkowej, jeżeli mają naświetlać realne problemy, powinny cechować się znacznie wyższym standardem dociekań merytorycznych, którego nie znajdujemy w pracach najważniejszych krytyków gospodarki wolnorynkowej.  

www-miniatura

Historia myśli ekonomicznej

Kwaśnicki: Liberalizm „kontynentalny” a liberalizm wigowski

Kolejny rozdział książki profesora Kwaśnickiego!

gwiezdne-wojny-a-filozofia-polityki-1

Filozofia polityki

Machaj: Demokracja jako biurokracja

Tak właśnie do władzy dochodzą dyktatorzy. Wskazują jakoby niezaprzeczalne wady zbiurokratyzowanego systemu demokratycznego i jego irytujących, apatycznych urzędów, po czym proponują panaceum: „Wybierzcie mnie, ja się już wszystkim zajmę.

Nikiel_Wolność, własność, monarchia

Filozofia polityki

Nikiel: Wolność, własność, monarchia


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.