Wspieraj Instytut Misesa w 2025 roku!
19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
Powrót
Społeczeństwo

Golan: Gospodarka pod ostrzałem: Ekonomiczne absurdy poboru do wojska

1
Ian Golan
Przeczytanie zajmie 14 min
diego-gonzalez-nJI8WAqpn7Y-unsplash
Pobierz w wersji
PDF

Premier Polski ogłosił w piątek w swym przemówieniu w Sejmie, że trwają prace nad wielkoskalowymi szkoleniami wojskowymi każdego dorosłego mężczyzny w Polsce, powołując się na przykład poboru w Szwajcarii. Jednak już w poniedziałek 10 marca minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wyjaśnił, że mają być one całkowicie dobrowolne i „uszyte na miarę każdego tego, kto będzie z tego chciał skorzystać". Kosiniak-Kamysz podkreślił, że program szkoleniowy będzie dostępny zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, obejmując poziom podstawowy oraz rozszerzony.

Wciąż jednak pojawiają się głosy, by pobór przywrócić w jego pełnej, niedobrowolnej formie. Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że w obliczu napiętej sytuacji geopolitycznej obowiązkowa służba wojskowa zwiększyłaby gotowość obronną kraju. Drogą tą podążyło już wiele krajów w Europie od Estonii, Danii, Szwecji, Litwy i Łotwy, aż po Serbię i Chorwację. Warto więc przypomnieć, jak wiele spustoszenia przyniosłoby przywrócenie poboru w Polsce – nie tylko w życiu poszczególnych młodych ludzi, zapędzonych w koszary, ale także w całym polskim ekosystemie gospodarczym.

Rynek pracy pozbawiony poborowych

Pobór w swej istocie jest podatkiem. Podatkiem płaconym w naturze, w formie pracy przymusowej. Najoczywistszym efektem poboru na gospodarkę jest więc wyjęcie znacznej liczby młodych z rynku pracy. Powoduje on długotrwałą przerwę w karierze osób objętych zasadniczą służbą wojskową. W przypadku Polski, gdzie już teraz brakuje rąk do pracy i gdzie społeczeństwo szybko się starzeje, dodatkowe ograniczenie podaży pracy może spowodować gospodarczy zastój.

Pobór zatrzymuje rozwój kariery młodych ludzi, zmuszając ich do służby wojskowej, gdzie ich dotychczasowe umiejętności, wiedza i doświadczenie ulegają deprecjacji, ponieważ nie znajdują zastosowania w armii. W większości przypadków doświadczenie zdobyte w wojsku nie jest uznawane przez cywilnych pracodawców za równie wartościowe, co praktyka na rynku pracy. W efekcie młodzi ludzie tracą swoją pozycję zawodową, a po powrocie do cywilnego życia często muszą zaczynać od niższych stanowisk i z niższymi zarobkami.

Wskazuje na to chociażby przykład tych powołanych do wojska w trakcie wojny w Wietnamie. Pobór do armii w owym przypadku został dokonany za pomocą loterii. Każdemu dniu urodzin w roku przypisano losowo numer, a osoby z mniejszymi numerami miały większe szanse na powołanie. Joshua D. Angrist (1990) wykorzystał loterię poborową z okresu wojny w Wietnamie jako naturalny eksperyment, by porównać dwie grupy różniące się wyłącznie faktem odbycia służby wojskowej. Analiza wykazała, że pobór obniżył wynagrodzenia amerykańskich poborowych o około 15% w porównaniu do ich rówieśników, którzy do wojska nie trafili. Co więcej niższe pensje utrzymywały się przez dziesiątki lat, fundamentalnie obniżając zarobki weteranów.

Podobnie szkodliwe skutki może przynieść pobór w czasie pokoju. Praca badawcza na holenderskich poborowych z 1995 wykazała, że przymusowa służba w wojsku obniżyła wynagrodzenia poborowych o około 8% w porównaniu do zarobków mężczyzn, którzy nie zostali powołani do wojska w latach 80. i wczesnych 90. XX wieku.

Pobór może mieć również negatywny wpływ na pensje przed służbą wojskową. Młody człowiek, który odkłada decyzje zawodowe, czekając na wiadomość o tym czy uda mu się uniknąć służby wojskowej, jest bardziej narażony na bezrobocie. Może być również zmuszony do podejmowania dorywczych prac, które nie zapewniają wartościowego doświadczenia zawodowego na przyszłość. Dodatkowo, osoby w wieku poborowym mogą spotkać się z dyskryminacją ze strony pracodawców, którzy niechętnie zatrudnią kogoś, kto w każdej chwili może zostać powołany do wojska i niespodziewanie odejść z pracy. W takim scenariuszu inwestowanie w rozwój i szkolenie pracownika stają się całkowicie nieopłacalne.

Wspomniane kwestie dotyczą przede wszystkim problemów rynku pracy wynikających z powołań do armii poborowej, nawet jeśli system ten funkcjonuje od dłuższego czasu i cechuje go pewna przewidywalność. Nie można jednak wykluczyć tego, że rząd przywróci zasadniczą służbę wojskową w sposób chaotyczny i lekkomyślny.

W wielu przypadkach, prawo zmienia się nagle. Obowiązek służby wojskowej jest nakładany na dziesiątki tysięcy mężczyzn z roku na rok, zmuszając ich do porzucenia dotychczasowego życia – bez względu na osobiste okoliczności. Alternatywą jest więzienie.

Podobna reforma nastąpiła chociażby w Chorwacji i Serbii w 2024 roku, gdzie od sierpnia 2025 r., mężczyzn w wieku od 18 do 27 lat, obejmie obowiązek służby wojskowej. Wyzwanie dla rynku pracy jest tu znacznie poważniejsze, ponieważ nie dotyka on jedynie typowej ofiary poboru – młodego mężczyzny świeżo po szkole, który zazwyczaj nie ma jeszcze rodziny na utrzymaniu ani wytyczonej ścieżki zawodowej. W tym przypadku służba obejmuje również ojców wychowujących dzieci oraz mężczyzn z ugruntowaną karierą zawodową, której nie da się łatwo zatrzymać lub której przerwanie wiąże się z ogromnymi kosztami. W efekcie negatywne skutki poboru ulegają spotęgowaniu, prowadząc do nagłego kryzysu społecznego i ekonomicznego.

Jak zauważa Tea Kljajić:

Polityka ta doprowadzi do nieopisanych szkód, dezorganizując życie osobiste i zawodowe poborowych. W Chorwacji osoby powołane do służby otrzymają wynagrodzenie w wysokości około 900 euro miesięcznie. Jest to suma dalece niewystarczająca dla osób z poważnymi zobowiązaniami finansowymi, takimi jak czynsz czy utrzymanie rodziny. Nie wiadomo, co stanie się z tymi, którzy mają stałe zatrudnienie, prowadzą własne firmy lub pracują jako freelancerzy. (…) Część poborowych ma rodziny, dzieci lub partnerów, którzy są zależni od ich dochodów i codziennej obecności. Dwumiesięczna lub trzymiesięczna nieobecność związana z odbywaniem służby wojskowej może poważnie obciążyć ich rodziny, zakłócając codzienny rytm życia, powodując problemy z opieką nad dziećmi i prowadząc do trudności finansowych. Koszty emocjonalne i ekonomiczne dla gospodarstwa domowego będą ogromne, zwłaszcza w przypadku osób będących głównymi żywicielami rodziny. Wydaje się, że najbardziej poszkodowani będą przedsiębiorcy i freelancerzy. Obie te grupy opierają swoją działalność na stabilności i regularności, aby utrzymać biznes, zatrzymać klientów i zapewnić byt sobie oraz swoim rodzinom. Obowiązkowa służba wojskowa poważnie zakłóciłaby ich funkcjonowanie.

Powołanie do służby może w żaden sposób nie uwzględniać istotnych okoliczności życiowych i rodzinnych. Widać więc jak na dłoni, dlaczego dobrowolność służby w armii jest tak istotna. Państwo prowadzi wówczas dobrowolną rekrutację, przyciągając tych, którzy w danym momencie mogą podjąć służbę, nie ponosząc przy tym dotkliwych strat finansowych. Do armii nie wciela się wówczas mężczyzn, którzy zostawią swe rodziny bez środków do życia, bądź będą zmuszeni do porzucenia swych firm. Przedsiębiorcy mogą dalej pracować, zamiast tracić klientów i pieniądze podczas długich miesięcy obowiązkowej służby, by potem wrócić do zrujnowanego przez państwo biznesu.

Dobrowolność służby, rozwiązuje kolejny z mankamentów poboru: głodowe pensje płacone żołnierzom. Ciekawy jest tu chociażby przykład Finlandii, częstokroć stawianej za wzór dla funkcjonowania armii poborowej. Poborowi odbywający sześciomiesięczną służbę otrzymują dzienny żołd w wysokości 6 euro. W tym samym czasie więzień w Finlandii odbywający karę w zakładzie przy dobrym sprawowaniu może zarobić blisko 9 euro na dzień, czyli znacznie więcej niż otrzymuje poborowy. O ile częstokroć używane przez lewicę sformułowanie „niewolnicza pensja” jest zazwyczaj absurdalne i niepoparte faktami, to w tym jednym przypadku sformułowanie to pasuje doskonale. Młodzi mężczyźni są wyzyskiwani przez państwo do pracy w swej istocie niewolniczej, za którą otrzymują zatrważająco niskie sumy, nie starczające im właściwie na nic.

Znów problem ten rozwiązuje armia zawodowa. Gdy niedostępny jest przymus to rząd, musi ustalić wynagrodzenie dla żołnierzy na poziomie, który rekompensuje im czas i wysiłek, a jednocześnie pozwala na godne życie. Powszechny w armiach poborowych problem głodowych pensji zostaje w ten sposób rozwiązany z chirurgiczną precyzją. System oparty na wolności działa jak w zegarku.

627-socjale-1_fb-cover_940x348.png

Wyniszczenie kapitału ludzkiego

Służba wojskowa może istotnie zakłócić proces kształcenia młodych ludzi. Potwierdzają to same rozwiązania polityczne stosowane w wielu krajach z instytucją poboru. W obawie przed ograniczeniem możliwości edukacyjnych poborowych, wiele państw wprowadziło zwolnienia, bądź odroczenia służby wojskowej dla osób zapisanych na studia wyższe. W czasach PRL-u wielu mężczyzn uniknęło służby w armii właśnie poprzez podjęcie studiów. Jednak są też i kraje, które oferują niewielką elastyczność w tej kwestii, wcielając ludzi do wojska bez względu na karierę uniwersytecką. Co istotne, nieważne które rozwiązania zostanie wdrożone i tak dochodzi do istotnego zakłócenia stanu równowagi ludzkiego kapitału w gospodarce

Z jednej strony, wcielanie do wojska wszystkich mężczyzn bez względu na ich aspiracje edukacyjne jest zupełnym marnotrawstwem ludzkiego potencjału. Państwo marnuje wówczas cenny czas absolwenta Oxfordu na szkolenie wojskowe, dostosowane do najniższego wspólnego mianownika pod względem potencjału intelektualnego. Genialny architekt trwoni swój talent na służbę wartowniczą. Fizyk kwantowy nudzi się na śmierć w piechocie. Biolog ewolucyjny zostaje zmuszony do obserwowania najnowszych ogniw Homo Sapiens z wnętrza czołgu.

Z drugiej strony, zwolnienia edukacyjne otwierają drzwi do masowego uchylania się od poboru poprzez zapisywanie się na studia wyłącznie w celu uniknięcia wcielenia. Dochodzi do nagłej inflacji pozyskiwanych dyplomów w kraju. Niezależnie od tego, jak skonstruowana jest polityka zwolnień, dochodzi do zakłócenia równowagi edukacyjnej, gdy wprowadzona zostaje zasadnicza służba wojskowa.

W warunkach wolnego rynku jednostka podejmuje decyzje dotyczące edukacji, pracy i inwestycji w kapitał ludzki zgodnie z własnym horyzontem czasowym i preferencjami. Jednak wraz z wcieleniem młodych mężczyzn do wojska wydłuża się okres ich ekonomicznej zależności, utrudniając ich dążenia do samodzielności. Młody człowiek, zarabia niemal nic podczas obowiązkowej służby wojskowej, więc jego rodzina, zamiast inwestować w jego edukację czy rozwój zawodowy, zmuszona jest utrzymywać go przez kolejny rok. Co więcej, edukacja jest procesem mocno zależnym od ścieżki — kolejne etapy wymagają płynnej kontynuacji, a nieprzewidziane przerwy prowadzić mogą do jej niepełnej realizacji. Umiejętności nabyte przed służbą wojskową ulegają degradacji – kompetencje akademickie tracą na aktualności. Jest to szczególnie niszczące w branżach dynamicznych, gdzie dwuletni lub roczny zastój może oznaczać całkowite wypadnięcie z rynku.

Konsekwencje tych mechanizmów są dobrze udokumentowane w literaturze ekonomicznej. W krajach OECD pobór wiązał się ze znacznym ograniczeniem zdolności do edukacji. Badanie przeprowadzone na 22 państwach wykazało, że choć ogólny poziom zapisów na studia wyższe rósł, to kraje utrzymujące pobór wykazywały o ponad 15 punktów procentowych niższe wskaźniki rekrutacji na studia w porównaniu z krajami bez obowiązkowej służby wojskowej.

Jednocześnie działa też i mechanizm odwrotny. W krajach, gdzie studia zwalniają z poboru dużo ludzi podejmuje się niepotrzebnej i niewłaściwej edukacji. Choć dla laików scenariusz ten może brzmieć pozytywnie, w rzeczywistości stanowi to marnotrawstwo cennych zasobów gospodarczych. Jak trafnie ujął to prof. Bryan Caplan: „Typowy student przez tysiące godzin ślęczy nad materiałami, które ani nie podnoszą jego produktywności, ani nie wzbogacają jego życia”[1]. W tym przypadku cały trud ten ma jeden tylko cel: ucieczkę przed poborem. 

Przykład Francji doskonale ilustruje ten problem. Badania wykazały, że po zniesieniu poboru liczba mężczyzn ubiegających się o wyższe stopnie naukowe gwałtownie spadła. Przed likwidacją obowiązkowej służby wojskowej wielu młodych mężczyzn decydowało się na studia wyłącznie w celu odwleczenia wcielenia. Bardziej wykształceni poborowi mieli bowiem dostęp do łagodniejszych form służby i większej liczby stanowisk administracyjnych. Co więcej, jeśli ktoś pozostawał w systemie edukacyjnym do 26. roku życia, mógł potencjalnie uniknąć służby całkowicie. 

Najciekawsze jest jednak to, że badanie to pokazuje, że choć obowiązkowy pobór znacząco wydłużał czas edukacji, nie zwiększał prawdopodobieństwa uzyskania dyplomu ukończenia szkoły średniej ani studiów wyższych. Wzrost liczby zapisów na uniwersytety nie prowadził więc do wzmocnienia ludzkiego kapitału w gospodarce i był czystą stratą dla ponoszących tych studiów koszty, a więc podatników, rodziców i samych studentów. Studia te były tak niepotrzebne, że większość mężczyzn, którzy zapisali się na studia tylko po to, by uniknąć służby, nawet nie kończyła rozpoczętego kierunku.

Najgorszy z podatków

Dla wielu komentatorów na polskiej scenie politycznej, obowiązkowa służba wojskowa młodych pokoleń zdaje się stosunkowo tanią, wręcz fiskalnie odpowiedzialną reformą. W końcu oznacza ona dosłowne zniewolenie młodzieży, której płacić można głodowe stawki żołdu, znacznie poniżej wynagrodzenia otrzymywanego przez zawodowych żołnierzy.

Jest to jednak perspektywa zupełnie złudna. Pobór jest ukrytym podatkiem. A co najważniejsze jest jednym z podatków najgorszym. Już więc z samego tego faktu wywnioskować można, że rzeczywisty koszt armii poborowej nie jest żadnym sposobem tańszym. I nie jest też dla obrony Polski koniecznym.

Pod względem samego budżetu państwa, argument, że armia ochotnicza kosztowałaby więcej, wynika po prostu z pomylenia kosztu pozornego z rzeczywistym. Praca, do której zmuszani są poborowi, musi zostać wliczona w wydatki i daniny pobierane przez państwo. Prawdziwy koszt poborowego, to nie tylko jego żołd, ale i koszt alternatywny jaki ponosi, będąc w służbie. Zilustrujmy to przykładem. Jeżeli do wojska wcielany jest wbrew swej woli żołnierz, któremu płaci się co dzień jedynie 20 złotych, a który zgodziłby się na służbę, dopiero gdyby oferowano mu 100 złotych, to właśnie on pokrywa tę różnicę – 80 złotych. Jest to ukryty koszt poboru, który musi zostać uwzględniony przy rzeczywistej kalkulacji wydatków na siły zbrojne. Udawanie, że on nie istnieje w niczym nie pomoże, poza przeforsowaniem w Polsce poboru, z fałszywym społecznym przeświadczeniem o jego rzeczywistym koszcie. 

 Jak trafnie pisał Milton Friedman:

Argument, że armia ochotnicza będzie kosztować więcej, to zakłamanie jej rzeczywistego kosztu. Według tego argumentu, budowa Piramid przy użyciu pracy niewolniczej była tanim przedsięwzięciem. Rzeczywisty koszt poborowego żołnierza, który nie chciałby służyć dobrowolnie na obecnych warunkach, nie obejmuje tylko jego żołdu i kosztów utrzymania, lecz sumę, za którą byłby skłonny służyć. On wszak pokrywa różnicę. To ukryty podatek, który musi być dodany do kosztów ponoszonych przez nas.

Dlaczego jednak ten jeden zawód, ta jedna służba państwu miałaby być wykluczona z godziwej zapłaty? Dlaczego to wojskowi latać mają w błotach poligonu za nic, podczas gdy urzędniczki w ZUS-ie, panie w MOPS-ie, czy recepcjonistki w Urzędzie Skarbowym mają otrzymywać sowite apanaże? Czy żołnierz, mniej od wszystkich tych ludzi zatrudnionych przez państwo godny jest swej zapłaty? Pobór jest więc najbardziej obraźliwą zniewagą dla wszystkich tych, którzy służą w polskim mundurze.

Pobór jest podatkiem – i to podatkiem w naturze. Teoria ekonomiczna jest w tej kwestii nieubłagana. Istnieje dobry powód, dla którego ludzkość porzuciła opłacanie podatków w formie świadczeń rzeczowych na rzecz pieniężnych – system oparty na daninach w naturze jest skrajnie nieefektywny. W przypadku poboru problem ten jest szczególnie wyraźny. Zamiast wynagradzać ludzi, którzy wybierają służbę wojskową jako najlepszą dostępną dla nich ścieżkę kariery, państwo narzuca obowiązek służby młodym ludziom niezależnie od ich predyspozycji, wartości ich pracy w innych sektorach czy kosztów alternatywnych, jakie ponoszą.

Wyobraźmy sobie jak tragiczne byłoby to rozwiązanie w jakimkolwiek innym sektorze gospodarze. Pewnego dnia rząd postanawia rozwiązać problem niedoboru kierowców autobusów w komunikacji miejskiej poprzez przymusowy pobór. Zamiast oferować wyższe pensje i lepsze warunki pracy, które mogłyby przyciągnąć chętnych, państwo nakazuje losowo wybranym obywatelom – niezależnie od ich umiejętności czy chęci – przez dwa lata prowadzić autobusy miejskie.

Nagle za transport publiczny zaczynają odpowiadać losowo dobrani obywatele. Wśród nich znajdą się zarówno całkiem przyzwoici kierowcy, jak i tacy, którzy za kółkiem stanowią zagrożenie. Nie zabraknie krótkowzrocznych, osób z lękiem przed dużymi pojazdami, a nawet alkoholików. Większość z nich została oderwana od znacznie ważniejszej i lepiej płatnej pracy, ale przecież ktoś musiał zapełnić braki.

Pobór to najgorszy z możliwych podatków, i dlatego też, z całą rzeczywisty koszt armii ochotniczej niemal na pewno byłby niższy niż armii poborowej. Zasadnicza służba wojskowa zamiast opłacać rynkową cenę za kompetentnych ochotników, zmusza losowo wybrane jednostki do służby, generując ukryte koszty w postaci utraconej produktywności i marnowania kapitału ludzkiego.

Przykłady tych strat można by tu mnożyć w nieskończoność. Chociażby fiński zespół Nightwish, jedna z najważniejszych grup metalowych na świecie, mógłby nagrać dodatkowy album, gdyby nie przymusowa służba wojskowa, jego założyciela Tuomasa Holopainen. Ten zamiast komponować i tworzyć, został wcielony do fińskiej armii, gdzie rok spędził jako klarnecista w wojskowej orkiestrze – zadanie, które równie dobrze mógłby wykonać pierwszy lepszy poborowy bez bezcennego muzycznego talentu. Dla gospodarki utrata tego albumu to straty idące w dziesiątki milionów dolarów, a dla kultury zbrodnia. Podobna sytuacja ma miejsce w Korei Południowej, gdzie oddający setki milionów dolarów przychodów do budżetu państwa, zespół BTS, zawiesił swą działalność na prawie dwa lata, by członkowie zespołu mogli wypełnić służbę w armii.

Armia poborowa to zagrożenie nie tylko dla wolności, ale też i samej obronności. Polski nie stać na marnotrawienie swoich zasobów na nieprzemyślane zasilanie szeregów armii z łapanki. Historia i badania pokazują, że przymusowe wcielanie ludzi do wojska nie tylko demotywuje i obniża jakość sił zbrojnych, ale także prowadzi do fatalnej alokacji kapitału ludzkiego. Badania z poboru na Litwie wykazały, że ochotnicy znacząco przewyższają poborowych pod względem odporności psychicznej, motywacji i zdolności radzenia sobie ze stresem – bo traktują służbę jako wybór, a nie karę. Przymus rodzi niechęć i sabotuje skuteczność, podczas gdy wolny rynek, także w armii, zapewnia, że służą najlepsi i najbardziej zmotywowani. Tylko wolność zapewnić może Polsce bezpieczeństwo.

Źródło ilustracji: unsplash.com

Bibliografia i przypisy
Kategorie
Ekonomia międzynarodowa Społeczeństwo Teksty


Nasza działalność jest możliwa dzięki wsparciu naszych Darczyńców, zostań jednym z nich.

Zobacz wszystkie możliwości wsparcia

Wesprzyj Instytut, to dzięki naszym Darczyńcom wciąż się rozwijamy

Czytaj również

Tłumaczenia

Foglia: Kontrola broni - wnioski z przemocy w Europie

Sytuacja zachodniego społeczeństwa wyraźnie się pogarsza. Zarówno obywatele, jak i rządy toną w długach, wzrost gospodarczy w najlepszej sytuacji pozostanie bliski zeru. Zależne klasy społeczeństwa zauważą nagle pogarszający się standard życia wraz z rozwojem kryzysu. Jeśli historia jest jakąkolwiek wskazówką, fale przestępstw i społeczny niepokój nie pozostaną daleko w tyle. Pierwsze ich oznaki mieliśmy okazję już zaobserwować — w miejscach takich jak Anglia i Norwegia, gdzie restrykcje dotyczące broni zachęcają do przemocy, niszczenia i plądrowania.

Tłumaczenia

Mises: Konflikty interesów grupowych

Nazwanie współczesnych antagonizmów społecznych „napięciami” byłoby z pewnością eufemizmem. To, czemu musimy stawić czoła, to konflikty uważane za nieodwracalne i skutkujące praktycznie niekończącymi się wojnami i rewolucjami. Badacze społeczni, historycy, redaktorzy i politycy całkowicie przyjęli koncepcję nieuniknionych konfliktów pomiędzy interesami poszczególnych grup. Jeżeli faktycznie takie spory istnieją, nie jesteśmy w stanie uniknąć międzynarodowych, czy wewnętrznych wojen.

Sieroń_Ekonomiczne-konsekwencje-wojny.jpg

Ekonomia międzynarodowa

Sieroń: Ekonomiczne konsekwencje wojny

Działania wojenne przyniosą wielkie straty.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Komentarze 1
Wojtek Zmysłowski

Bardzo ciekawy artykuł. Przywołane statystki różnic średniego wynagrodzenia mogą stać się przyczynem do zastanowienia się nad kompensacją przez państwo tychże różnic, co istotne jest nie tylko w sytuacji przymusowego poboru, ale także masowych i dobrowolnych szkoleń.
Pomysłem, który pierwszy przychodzi na myśl to ulga podatkowa dla osób, które dobrowolnie (lub nie) były zaangażowane we wsparcie obronności.
Ponadto zastanawiające jest, że państwo, które ma monopol na wydawanie wielu uprawnień nie skorzysta z tej przewagi, aby uatrakcyjnić dobrowolne formy szkolenia wojskowego poprzez ułatwienienia w uzyskaniu pozwolenia na broń (co częściowo już obowiązuje), dopuszczenia do posiadania broni (absurdem jest że osoba może pracować z bronią w czasie służby, a do pracy z nią w sektorze prywatnym musi przejść osobną procedurę na policji), ale przede wszystkim wydawanie prawa jazdy, uprawnień technika itp.

Odpowiedz

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.