Hans-Hermann Hoppe (ur. 2 września 1949 r.) jest filozofem i ekonomistą niemieckiego pochodzenia. Uczeń m.in Jurgena Habermasa i Murraya Rothbarda. Przez wiele lat pełnił obowiązki profesora ekonomii na University of Nevada w Las Vegas, obecnie na emeryturze. Po polsku ukazały się jego książki: Teoria socjalizmu i kapitalizmu (do kupienia albo darmowego pobrania na stronie Instytutu Misesa), Demokracja - Bóg, który zawiódł oraz Ekonomia i etyka własności prywatnej - studia z zakresu ekonomii politycznej i filozofii oraz zbiory esejów: Krótka historia człowieka i Wielka Fikcja.
Wczesne życie
Hans-Hermann Hoppe przyszedł na świat w miejscowości Peine w Niemczech Zachodnich. Jego ojciec, z zawodu był mistrzem szewskim, a matka zaś pochodziła z rodziny junkierskiej wywłaszczonej przez Sowietów. Jego rodzice byli uciekinierami z Niemiec Wschodnich. W roku 1968 dostał się na studia filozoficzne na Uniwersytecie Johanna-Wolfganga Goethego w Frankfurcie nad Menem. Wpływ na to miał klimat intelektualny panujący w tamtym czasie, a w szczególności studencka rebelia tego okresu o nacechowaniu wybitnie lewicowym. W tamtym okresie, Hoppe identyfikuje się jako socjalista, tym niemniej odrzuca radziecki model socjalizmu praktykowany w NRD, z którym zapoznał się odwiedzając pozostałą tam rodzinę, uznając, że to nie jest „prawdziwy socjalizm”, a preferuje „humanistyczny socjalizm demokratyczny”. Jak sam jednak przyznaje, do roku 1974, kiedy to doktoryzuje się, poglądu tego już nie podziela.
Doktorat, który nie podnosi kwestii politycznych a epistemologiczne, krytykując empiryzm, pisze pod opieką naukową znanego filozofa Jürgena Habermasa. Sam Habermas będzie miał istotny wpływ na jego dalsze losy zarówno polityczne, jak i naukowe. Tym niemniej nie podziela jego politycznych inklinacji. W tym okresie z zainteresowania Szkołą Frankfurcką, zainteresowanie Hoppego przechodzi na Szkołę Wiedeńską, z empiryzmem (falsyfikacjonizmem) Karla Poppera w szczególności. Jednak kluczowej tezy Poppera o konieczności (próby) falsyfikacji każdej tezy naukowej nie przyjmuje całkowicie. Pod wpływem lektury Paula Lorenzena wskazuje bowiem, że konieczność istnienia pewnego elementu wiedzy, który nie poddaje się falsyfikacji musi poprzedzać samo badanie, tym samym będąc w pierwotne do obiektu badań.
W czasie kwerendy literatury, na Uniwersytecie Michigan, zapoznaje się z pracą Ludwiga von Misesa Human Action (pol. Ludzkie działanie). Jest to pierwsze jego zetknięcie się z Austriacką Szkołą Ekonomii, ale także z prakseologią. Odkrycie to doprowadzi go do stania sięprzedstawicielem libertarianizmu i ekonomistą szkoły austriackiej a przede wszystkim — uczniem Rothbarda.
Pracę habilitacyjną pod tytułem Kritik der kausalwissenschaflichen Sozialforschung (pol. Krytyka badań empirycznych w naukach społecznych) broni on w 1982 r., porusza w niej tematy epistemologiczne i metodologiczne. W pracy tej krytykował on stosowanie metod matematycznych na polu socjologii i ekonomii. Stanowi ona też zerwanie z teorią Poppera — argumentuje w niej że konieczne jest istnienie wiedzy która będzie wykraczała poza zasadę falsyfikacjonizmu a jednocześnie nie będzie mogła być jej poddana, stanowiąc metodę. Wiedza ta ma zasadniczo charakter aprioryczny.
W 1985 roku Hoppe otwiera nowy rozdział swojej kariery naukowej — opuszcza Niemcy, by osiedlić się w Nowym Jorku, gdzie rozpoczyna pracę naukową ze swoim nowym mentorem — Murrayem Rothbardem. Pracę z nim będzie kontynuował aż do jego przedwczesnej śmierci w styczniu 1995 r.
Od tego momentu Hans-Hermann Hoppe zaczyna pisać przede wszystkim w języku angielskim i publikować artykuły oraz prace w ramach nurtu austrolibertariańskiego, poruszające tematy ekonomiczne, metodologiczne i filozoficzne: Eigentum, Anarchie und Staat (pol. Własność, Anarchia i Państwo, 1987, opublikowana w RFN w j. niemieckim), a Theory of Socialism and Capitalism (1989), w której to pracy przeprowadza analizę tak socjalizmu w stylu radzieckim, jak i interwencji o charakterze socjaldemokratycznym czy konserwatywno-socjalistycznego modelu gildyjnego, dążącego do „zakonserwowania” rzeczywistości i The Economics and Ethics of Private Property (1993). Z tego okresu pochodzi też istotna koncepcja argumentacji a priori na rzecz praw własności, oparta o założenie etyki dyskusji.
A priori argumentacji
Hoppe zakłada w ramach koncepcji argumentacji a priori (zwanej też argumentem prakseologicznym) konieczność zgodności wypowiadanych twierdzeń z podstawowymi zasadami i warunkami ludzkiego działania.
Każde stanowisko, dyskusję intelektualną czy poszukiwanie słuszności, można uogólnić do argumentacji. Jednocześnie — zawsze stanowi ono jakąś formę działania w rozumieniu prakseologicznym, tak więc poddane jest aksjomatowi ludzkiego działania. Ponadto — jak każde działanie, poddane jest ono prawom tożsamości i niesprzeczności — argumentacja, jako że też jest działaniem, nie może pozostawać w sprzeczności z podstawowymi warunkami działania. Do działania w ogóle i argumentowania — w szczególności — konieczne jest uznanie praw własności do własnego ciała — nie można bowiem argumentować na rzecz czegokolwiek, nie mając formy fizycznej. Uznanie takie ma charakter aprioryczny. Następnie — niemożliwa byłaby argumentacja, gdyby nie zadbano o fizyczną egzystencję, tak za pomocą zdobywania własności, jak i jednocześnie poszanowania takich samych praw innych osób, rozumianych w sposób własnościowy, charakterystyczny dla myśli libertariańskiej. Ostatecznie zaś — argumentacja byłaby niemożliwa w momencie gdyby stosować przemoc w stosunku do innych osób argumentujących — dyskusja nakierowana na poszukiwanie prawdy bowiem zakończyłaby się. Biorąc pod uwagę te wnioski, argumentowanie na rzecz np. etyki utylitarystycznej, albo jakiejkolwiek innej etyki która jest sprzeczna z libertarianizmem, stanowi sprzeczność prakseologiczną — istnieje bowiem dychotomia między tym, za czym się argumentuje, a zasadami jakie trzeba było przyjąć, by do tej argumentacji doszło (albo prościej — by przeżyć). Argumentacja taka, co istotne, nie służy wyłącznie do popierania stanowiska libertariańskiego w trakcie dyskusji, ale jako uogólniony postulat, niezależny od zaistnienia jakiejkolwiek debaty czy argumentacji, mający oddziaływanie także na aspekt działania. Konsekwencje przyjętej argumentacji są jednak głębsze, jak bowiem pisze Hoppe: Dowód ten oferuje także klucz do zrozumienia natury dychotomii fakt-wartość: stwierdzenia „należy” nie mogą być wyprowadzone ze stwierdzeń „jest”. Należą do różnych obszarów logicznych. Jest jednak też jasne, że nie można nawet stwierdzić, że istnieją fakty i wartości, jeśli nie ma wymiany zdań i z kolei ta praktyka wymiany zdań zakłada akceptację etyki własności prywatnej jako słusznej. Innymi słowy, poznanie i poszukiwanie prawdy jako takiej mają fundament normatywny, a fundamentem normatywnym, na którym opierają się poznanie i prawda, jest uznanie prawa własności prywatnej.
Koncepcja a priori argumentacji, zaprezentowana w wrześniowym numerze Liberty z roku 1988, pobudzi w środowisku libertariańskim żywiołową debatę, wywoła ona także pewną opozycję w stosunku do przyjęcia tej metody argumentacji na rzecz aksjomatów libertariańskich i spotka się z krytyką. Tym niemniej, sam Rothbard uznał argument za bardzo przekonywujący i za „przełomowe” rozwiazanie doktrynalne, służące zakotwiczeniu prawa naturalnego nie tylko jako norm, w charakterze powinności, ale i w dziedzinie bytu, odpierając ostatecznie argument Hume’a. Sama tylko koncepcja a priori argumentacji czyni z dużym prawdopodobieństwem z H-H Hoppego czołowego myśliciela libertariańskiego, przyczyniającym się do rozwoju tej doktryny, nawet jeżeli byłby to hipotetycznie jego jedyny wkład do teorii libertariańskiej.
Demokracja, bóg który zawiódł
Kilka lat po śmierci Rothbarda, w 2001 Hoppe publikuje pracę, która przyniesie mu największy rozgłos, stając się tym samym jego znakiem rozpoznawczym jako przedstawiciela doktryny libertariańskiej czy ogólnie — doktryn politycznych i prawnych, bardziej nawet niż poprzednia koncepcja a priori. w pracy tej, Democracy, The God That Failed, stanowiącej zbiór opublikowanych wcześniej artykułów i esejów, stawia szereg wyróżniających go spośród myślicieli libertariańskich tez. Autor, porównując trzy modele: 1) społeczeństwa prawa prywatnego, gdzie naczelnymi zasadami regulującymi działanie społeczne są aksjomaty libertariańskie Murraya Rothbarda; 2) monarchię, gdzie władza jest własnością prywatną, oraz 3) demokrację, gdzie władza jest zmieniana co jakiś czas w wyborach powszechnych preferuje jako zwolennik libertarianizmu pierwszy i wskazuje na szczególną szkodliwość demokracji w stosunku do dwóch poprzednich wymienionych. W sytuacji zaś, gdy niemożliwy byłby wybór pierwszy, argumentuje on, że wyborem optymalnym (gdyby musiałoby istnieć jakieś państwo) jest monarchia. Jak pisze: Chociaż monarchię przedstawiam w korzystnym świetle, nie jestem monarchistą! Książka nie jest obroną tej formy rządów. Moje stanowisko wobec monarchii jest następujące: jeśli musi istnieć państwo — definiowane jako podmiot posiadający na określonym terytorium przymusowy monopol na podejmowanie ostatecznych decyzji (jurysdykcję) i nakładanie podatków — to z punktu widzenia ekonomii i etyki korzystniejszy jest wybór monarchii niż demokracji.
Podstawą takiej argumentacji jest stosunek rządzących w obydwu systemach do własności prywatnej i opodatkowania. W przypadku monarchii jak zakłada Hoppe, władca panuje przez dłuższy czas (a na pewno dłuższy aniżeli kilkuletnia kadencja w państwie demokratycznym) i w takiej perspektywie planuje swoje działania i interwencje. Jako, że władza i państwo stanowi jego własność prywatną, jest zainteresowany jak najwyższą wartością tego dobra i podejmuje się działań zmierzających do wzrostu wartości rządzonego terytorium. Skłania tym samym do osiedlenia się osoby produktywne i wartościowe, promując tym samym rozwój gospodarczy i cywilizacyjny oraz akumulację kapitału, stanowi to bowiem źródło jego wpływów. Z racji ograniczonej wielkości administracji i rodziny panującej, wydatki podatkowe powinny być relatywnie niskie. Jak zauważa: Instytucja prywatnej własności rządu kształtuje strukturę motywacji władcy i w znaczący sposób wpływa na to, jak sprawuje on rządy. Zakładając, że władca kieruje się interesem, należy się spodziewać, iż będzie on dążył do pomnażania swojego bogactwa, a więc obecnej wartości majątku oraz bieżących dochodów. Nie będzie on zwiększał bieżących dochodów kosztem nadmiernego spadku wartości swoich aktywów. Ponadto ze względu na to, że działania związane z uzyskiwaniem bieżącego dochodu zawsze mają wpływ na obecną wartość aktywów (która jest odbiciem wartości wszystkich przyszłych oczekiwanych dochodów z aktywów pomniejszonych o stopę preferencji czasowej), własność prywatna ze swojej istoty wymaga kalkulacji ekonomicznej, co sprzyja dalekowzroczności.
W przypadku systemu demokratycznego, otwartego i dostępnego oficjalnie dla każdego zainteresowanego, rządzący zmieniają się co 4-5 lat, a czynniki decydujące o polityce takiego rządu są zupełnie inne niż w przypadku monarchii. Władza nie stanowi własności prywatnej, jest ona „wypożyczana”, a rząd jest tylko „zarządcą tymczasowym” państwa. Potencjalny okres korzystania z zasobów, jakie daje władza, jest ograniczony i niepewny. O ile monarcha korzysta z swojej władzy w długim okresie, nie jest zmuszony realizować swojej konsumpcji natychmiast. Tak więc rządzący taki, o ile nie wykorzysta tych zasobów teraz, może nie wykorzystać ich w ogóle.
W celu reelekcji, rządzący taki może posunąć się do redystrybucji — przekupując tym samym wyborców częścią swoich zysków z władzy. Już te dwa czynniki w sposób istotny zwiększają ceteris paribus eksploatację społeczeństwa za pomocą podatków. W takim systemie rozmyta jest granica pomiędzy rządzącymi a rządzonymi. Rząd ma więc możliwość zwiększenia eksploatacji za pomocą podatków. Dlatego właśnie, że w wyniku legitymizacji demokratycznej, rządzeni nie postrzegają tego opodatkowania jako kradzieży, będąc przekonanymi, że „współuczestniczą” w władzy — choć niekoniecznie musi mieć to pokrycie w rzeczywistości. Przekonanie, że władza jest własnością publiczną, a redystrybucja uzasadniona, działa na zasadzie dodatniego sprzężenia zwrotnego, napędzając kolejne redystrybucje — atrakcyjne staje się bowiem bycie odbiorcą takiej formy redystrybucji.
Poza czynnikami czysto finansowymi i własnościowymi, zwiększenie eksploatacji oznacza ograniczenie akumulacji kapitału, co przekłada się na zwiększenie zachęt do zwiększenia konsumpcji na ten moment. Negatywny skutek redystrybucji objawia się także na poziomie cywilizacyjnym — każdy proces rozwoju jest możliwy tylko i wyłącznie w momencie, gdy kapitał jest akumulowany z nadzieją na jego prospektywne i produktywne wykorzystanie. Akumulacja pozwala bowiem na zwiększenie produkcji dóbr kapitałowych w przyszłości, co pozwala albo produkować więcej (umożliwiając wymianę albo jej zwiększenie, a przez to społeczny podział pracy i specjalizację), albo tyle samo mniejszym kosztem. Akumulacja jest możliwa wtedy, kiedy mamy do czynienia z pewnością własności prywatnej. Rząd jednak działa na podstawie monopolu terytorialnego i uzurpacji prawa do pobierania podatków — czyli naruszania własności (kradzieży) Ograniczenie tych zysków za pomocą opodatkowania oznacza zmniejszenie zachęty do akumulacji kapitału, im zaś większe opodatkowanie — tym większa skłonność do procesu decywilizacyjnego, regresu.
Libertarianizm i konserwatyzm
Spośród nurtu rothbardowskiego w libertarianizmie, kolejnym wyróżniającym go aspektem rozważań, przedstawionym w Demokracji… jest powiązanie (choć niepodzielane powszechnie) libertarianizmu jako doktryny prawnej opartej o prawo naturalne ze szczególnie rozumianym konserwatyzmem. Konserwatyzm jako doktryna polityczna, prawna i społeczna, dla Hoppego, może mieć wiele znaczeń i nie każdy rodzaj konserwatyzmu jest w pełni kompatybilny z libertarianizmem — w momencie bowiem gdy konserwatyzmem nazywamy postawę, dążącą do zachowania statusu quo, konserwatyzm (a także jego poziom) uzależniony jest od konkretnego miejsca i czasu, w jakim jest on wyrażany, co nie gwarantuje tego, że będzie zbliżony do rozwiązań wolnościowych. Co więcej — szereg myślicieli konserwatywnych wśród których Hoppe wymienia Patricka Buchanana, Russella Kirka, Samuela Francisa, czy neokonserwatystów, którzy to wprost deklarują swoje przywiązanie do interwencji państwa w szeregu obszarów, jakie uznają za stosowne. Gospodarczo zaś stoją, wedle Hoppego, na pozycjach zbliżonych do socjaldemokracji. Odrzucając takie rozumienie konserwatyzmu jako niekompatybilne z ideałami libertariańskimi, główny zainteresowany proponuje inne, odnoszące się raczej do stosunku do epistemologii i rzeczywistości, aniżeli konkretnego nurtu ideowego, który da powiązać się z konkretnymi przedstawicielami i ma charakter ogólny: Termin „konserwatywny” musi mieć inne znaczenie. Jego znaczenie, prawdopodobnie jedyne , jest następujące: „konserwatywny” odnosi się do kogoś, kto wierzy w istnienie ładu naturalnego, naturalnego stanu zorganizowania (natural state of affairs) odpowiadającego naturze rzeczy: przyrody i człowieka. (…) Ład naturalny jest odwieczny i zawsze ten sam (tylko anomalie i wypadki podlegają zmianom), można go więc rozpoznać zawsze i wszędzie.” Pisze też dalej: „Konserwatywny” oznacza kogoś, kto przez „szum” anomalii i wypadków dostrzega to, co stare i naturalne, i kto tego broni, kto to wspiera i stara się chronić przed tym, co tymczasowe i nienormalne. w sferze spraw dotyczących człowieka, w tym również nauk społecznych, konserwatysta uznaje rodzinę (ojca, matkę, dzieci, wnuków) i gospodarstwo domowe, oparte na własności prywatnej i współpracy we wspólnocie z innymi gospodarstwami, za najbardziej podstawową, naturalną, istotną, najdawniejszą i najbardziej nieodzowną komórkę społeczną. Gospodarstwo rodzinne jest także modelem porządku społecznego w ogóle.
Tak rozumiany konserwatyzm i jego przywiązanie do „odwiecznych” instytucji takich jak rodzina, własność, tradycja czy religia wykazuje, w opinii Hoppego, dużą zbieżność z libertariańskim prawem naturalnym — bowiem wspólnie odnoszą się w podobnie pozytywny sposób do instytucji o charakterze oddolnym. Libertarianie i konserwatyści współdzielą „zdroworozsądkowe” podejście do rzeczywistości, cechujące się akceptacją zasad, jakie rządzą jej funkcjonowaniem, jak rzadkość dóbr materialnych, nierównomierność ich występowania w przestrzeni i czase, ale także takich istotnych cech gatunku ludzkiego jak jego różnorodność (nierówność) talentów oraz uzdolnień oraz zróżnicowanie fizyczne na poziomie jednostkowym. Różnice takie są przez nich identyfikowane, akceptowane i afirmowane jako istotny element życia społecznego.
Opracowanie niniejsze zaczerpnięte jest z drugiego podrozdziału pierwszego rozdziału rozprawy doktorskiej dr. Jakuba Juszczaka pt. Społeczeństwo prawa prywatnego — doktryna polityczno-prawna Hansa-Hermanna Hoppego. Opracowanie w porównaniu z oryginałem zostało skrócone, naniesiono drobne poprawki redakcyjne i poddano korekcie. Zamieszczono i opracowano za zgodą Autora.